Polędwiczka a la Wellington
To niezwykle prosty sposób by kawałkowi wieprzowiny nadać szyku i klasy. Taka wariacja na temat Beef Wellington, tyle że w klasie ekonomicznej. Przepis inspirowany Jamiem Oliverem. Bardzo dużo tu się dzieje. Tak upieczona polędwiczka jest miękka i soczysta, a dodatek wątróbki i grzybów czyni danie naprawdę wyjątkowym i eleganckim.
Potrzeba około godziny, z czego połowa to pieczenie, więc roboty z tym niewiele.
Na 3-4 porcje obiadowe:
- polędwiczka wieprzowa - w miarę możliwości dość gruba
- 400 gramów wątróbki drobiowej
- 250 gramów grzybów - użyłem boczniaków, ale pieczarki albo leśne jak najbardziej
- 1 cebula
- 2 łyżki bułki tartej
- oliwa - do smażenia, może być inny tłuszcz
- 1 opakowanie ciasta francuskiego
- 1 jajko
- sól, świeżo mielony pieprz,
- opcjonalnie łyżeczka sosu worcester
Najpierw farsz. Wątróbkę dobrze jest pozbawić wszystkiego czego nie chce się jeść - jakieś żyłki i inne tałatajstwo. Grzyby też oczyścić i dość grubo pokroić. Cebula za to na drobno. Na patelnię łyżka oliwy - grzanie dość duże - najpierw cebula, po minucie czy dwóch grzyby, a jak tylko się nieco przysmażą - wątróbka. Strzelać nie powinna bo za tłoczno na tej patelni, a i tłuszczu niewiele.
Chwila smażenia - tak tylko żeby wątróbkę surowości pozbawić. Sól, pieprz, worcester i odstawić na bok - niech chwilkę przestygnie.
No to teraz mięcho - jest trochę wężowate - znaczy się jeden koniec cieniutki, a drugi zgrubiony. Najlepiej więc uciachać oba końce tak by mieć kawałek o mniej więcej stałym przekroju. No i wyciąć te wszystkie błony i inne takie nieładne rzeczy.
Znów patelnia (inna albo tamta, ale umyta :D ) kapka oliwy, dość duże grzanie i obsmażanie. Z każdej strony do ładnego zbrązowienia z soleniem w trakcie. Trzeba też szczypcami chwycić, na sztorc postawić i przysmażyć końce.
W czasie jak polędwiczka zażywa gorąca można wątróbkę z grzybami i cebulą rozłożyć na desce do krojenia, posiekać wszystko dość drobno i wymieszać z bułką tartą. Buła zwiąże wilgoć przez co ciasto nie rozmoknie i ładnie się upiecze.
A skoro już o cieście mowa - to czas na finisz. Płat na blat, na to farsz, mięso i zawijanie. Można spróbować tak obliczyć wielkość arkusza i rozłożyć farsz żeby po zwinięciu mięso było ze wszystkich stron równo obłożone. Czasem się udaje. Ja się jakoś strasznie nie spinam, że musi być równiutko - grunt żeby w czasie pieczenia farsz był na dole i chłonął z mięsa wypływające ciecze.
Zwinięty pakunek należy jeszcze pomalować rozbełtanym jajkiem i do piekarnika. Grzanie góra dół - środkowa półka - przez pierwsze 10 minut - 210 stopni, potem zmniejszenie do 190 i jeszcze 20 minut. Wtedy piekarnik wyłączyć, ale wellingtona nie wyciągać przez kolejne 5-10 minut. Jeśli w czasie pieczenia góra brązowi się za bardzo można nakryć kawałkiem aluminiowej folii i piec śmiało dalej.
To wieprzowina więc mięso nie może być krwiste. Dla bezpieczeństwa powinno osiągnąć temp. 65 stopni. Jeśli nie masz pewności i wydaje się, że jest niedopieczone - nie ma co ryzykować. Zawsze można kilka minut dopiec - choć te 35-40 minut w piekarniku powinno załatwić sprawę.
Teraz już tylko czas na pocięcie i spożycie z radością i satysfakcją.
________________________________________
Planujesz domową imprezę - rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi? Chcesz przygotować bogate menu, które oczaruje Twoich gości?
Wjazd na kuchnie ma wszystko czego potrzebujesz! (kliknij)
Teraz w promocji trzy e-booki w cenie dwóch. W koszyku pod podsumowaniem jest zapytanie "Masz kod promocyjny?"- kliknij i wpisz 3za2
Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik