O mnie
Dzień dobry
Na początku fanpage na FB nazywał się Wjazd na kuchnię, ale szybko zrozumiałem, że na świecie jest zbyt wiele różnych kuchni, żeby wjeżdżać tylko na jedną. Witajcie zatem na Wjeździe na kuchnie.
Oto i ja. Wojtek Janocha. Duchem obywatel świata, z urodzenia Ślązak - prawdopodobnie więc miłość do kuchni i eksperymentów wyssałem z węglem praojców. Czterdziestka na karku, bynajmniej nie wołowym. Dziennikarz, PR-owiec, wieczny hedonista. Uważam, że na sztywno można co najwyżej pianę z białek ubić, więc w kuchni preferuję luz obficie podlany humorem i zagęszczony ironią. Zasadniczo moje myśli pracują w open spejsie, bez ram i schematów. Przepisów trzymam się tylko w kontekście praworządności. Lubię błądzić, szukać nowych dróg i pomysłów, choć w kwestii kulinariów na zgłębienie wszystkiego i sto żyć to za mało. Cóż, trzeba próbować, robić, jeść...
Jestem wiecznie głodny nowych technik, smaków połączeń. Mam też do wykarmienia dwóch nieletnich hunów - Maćka i Tomka (hunów bo oni także - i tylko we dwóch - mają zdolność zniszczenia Cesarstwa Rzymskiego :) )
Na jedzenie patrzę nie tylko przez gogle smaku i kompozycji, ale i procesu - fizyki, chemii. Zdjęcia - nie zawsze są ekstra - ale zawsze prawdziwe. Czasem po prostu brakuje czasu, bo wszystko co fotografuję w ciągu 10 minut trafia do konsumpcji (znaczy te jadalne części rzecz jasna). Bez udawania, bez ulepszania. Wszystkie opisywane dania, metody i techniki są sprawdzone i działają - dziennikarstwo uczy rzetelności (przynajmniej dekadę temu uczyło).
Jak coś jest niejasne, nie bójcie się pytać. Jak coś robię źle - krytykujcie. Zawsze dobrze się uczyć. Cieszę się, że jesteście. Mam nadzieję, że smakuje!