Chaczapuri adżarskie
To jedno z tych dań, które z każdym kęsem smakuje lepiej, a po pewnym czasie marzysz żeby się skończyło zanim dostaniesz przepukliny, bo nie umiesz się oderwać. Tu wersja wzbogacana szpinakiem - w tej najbardziej tradycyjnej dodaje się tylko ser i jajko.
Ciasto ogólnodrożdzowe, ale wzbogacone jogurtem. Na cztery solidne porcje
- 400 gramów mąki pszennej
- 200 gramów wody w temp. pokojowej
- łyżka cukru
- 15 gramów drożdzy świeżych albo 7 gramów suszonych (saszetka)
- 2 duże łyżki jogurtu gęstego
- płaska łyżeczka soli
- łyżka oliwy do pomiziania ciasta
Drożdże, cukier i łyżka mąki - siup do wody. Niech trochę popracują - ze 20 minut. Potem dorzucam mąkę, jogurt, sól i wyrabiam. Około godziny powinno odpocząć i spuchnąć więc miziam kulę oliwą, przykrywam folią i zostawiam tak na blacie na godzinę. Potem już nie zagniatam. Podsypując mąką dzielę na 4 i używając tylko palców - delikatnie robię owalne placki.
Farsz:
- mieszanka serów - jakoś w okolicy nie mieli gruzińskiego więc tu zagnieciona feta z mozzarellą
- szpinak usmażony na maśle z czosnkiem
- jajko + żółtko do smarowania
- łyżka masła
Na zdjęciach widać co i jak. Dla pełnej rozpusty zawinąłem też ser w te boki chaczapurskiej łódeczki. Nafaszerowane serem i szpinakiem ciasto malujemy żółtkiem i do pieca-grzanie góra-dół - 225 stopni - ok. 15 minut. Po tym czasie na górę uczciwa łyżka masła (dietę właśnie szlag trafia), jajko i do pieca na kilka minut jeszcze. Jajo ma się ściąć, ale lekko, a nie do stopnia sadzonego.
Całość farszu ma się rozpływać, ma być maślano-serową ekstazą podlaną aksamitnym żółtkiem, tak by z każdym kęsem eksplodowała rozkoszą piątego grzechu głównego.