MENU...
Facebook

Focaccia

Focaccia
Bez fikuśnie poukładanych malowideł warzywnych na froncie, za to z absolutnie włoską duszą i charakterem. Niezwykle puszysta, wspaniale oliwna, obłędnie pachnąca. Jej przygotowanie ma jednakowoż więcej etapów niż Giro d'Italia, więc generalnie gorąco polecam miłośnikom filozofii slow food i koneserom smaku, dla których fenomenalne jedzenie warte jest podjęcia pewnego wysiłku. 

Ja wiem, że czasy są dynamiczne, wszystko szybko, teraz, już, ale kurka no - zwłaszcza jeśli chodzi o pieczywo - albo się coś robi szybko, albo dobrze. Bo jasne - ciasto wyrośnie w godzinę, ale drożdże uruchamiają cały ciąg procesów, które wymagają czasu. Czas wprost proporcjonalnie poprawia smak i zapach, czyniąc jednocześnie wypiek bardziej lekkostrawnym - czytaj zdrowszym! O działaniu drożdzy przeczytacie klikając tutaj.

Na początek lista składników: 

  • 600 gramów mąki pszennej - z popularnych najlepiej typ 00, 500, 520
  • 3 gramy drożdży suszonych albo 8 gramów świeżych
  • ok. 100 ml oliwy extra virgin - im lepsza oliwa tym lepsza będzie foccacia :) 
  • 2 łyżeczki soli - ok. 14 gramów
  • 1 łyżka mąki kukurydzianej - jeśli nie masz pod ręką możesz użyć dowolnej w sumie :D 
  • 1 łyżka soli gruboziarnistej

Etap 1 

Ale nie tak wszystko na raz. Zaczynamy od poolish lub też bigi jak kto woli czyli bierzemy 240 ml letniej wody, 1 gram drożdzy suszonych (to ok. 1/4 łyżeczki) lub 3 gramy świeżych (kostka ma 100 gramów, więc to tak ździebko tylko) i 240 g mąki. Mieszamy to dokładnie razem i odstawiamy na 8-12 godzin - czyli najlepiej na noc - w temperaturze pokojowej. 

Etap 2

Teraz do poolisha należy dolać jeszcze 120 ml wody - to jakieś pół szklanki, resztę drożdzy - pół łyżeczki znaczy się, 70 ml oliwy - wszystko dokładnie wymieszać. Dodać połowę pozostałej mąki (180 g) znów dokładnie wymieszać. Wsypać sól, resztę mąki i zagnieść ciasto. I to jest najtrudniejsza część bo ciasto jest naprawdę klejące, a ideą jest niedosypywanie już więcej mąki. 

Dlatego zdecydowanie przydaje się jakiś skrobak do ciasta i cały asortyment przekleństw i wyzwisk. Nie poddawajcie się, ciasto najpierw klei się, czepia i w ogóle jest wredne, ale z każdą minutą wyrabiania staje się coraz bardziej elastyczne i łatwiejsze w obsłudze. Dobrze jest nie używać palców, a ciasto masować tylko wnętrzem dłoni, jednocześnie odlepiając od blatu skrobakiem trzymanym w dłoni drugiej.  Po 7-10 minutach jeszcze nieco się lepi, ale już jest w miarę posłuszne. Wtedy trzeba lekko namaścić dłonie oliwą i uformować z ciasta kulę. Kula winna być naoliwiona jak przeciętny turysta na plaży. Wtedy do miski, nakryć folią, i na dwie godzinki do wyrastania.

Jeśli wiesz jak - w połowie tego czasu możesz ciasto złożyć, jeśli nie - olej to :D  

Etap 3

Masa jest zrobiona, czas na rzeźbę. Wszystko teraz delikatnie, bo ciasto jest już ładnie napompowane i nie chcemy żeby te gazy z niego uszły. Trzeba wyłożyć ciasto z miski na lekko naoliwiony blat tak, żeby góra ciasta była na dole :)  Poskładać jak... hmmm... widzieliście kiedyś tryptyk? Boki do środka, potem góra dół i robi się ładny prostokąt. Arkusz papieru do pieczenia sypię lekko mąką kukurydzianą i przerzucam nań ciasto, by góra, która stała się dołem, znów była na górze - czyli z przewrotką. Formuję prostokąt - mniej więcej 20x30 cm - znów nakrywam folią i odstawiam na kolejną godzinę.  

Jeśli masz kamień - to już czas żeby zacząć go grzać (230 stopni). Jeśli nie masz - to najwyższy czas nabyć. Nie dajcie się jednakowoż nabrać na te "specjalne" kamienie za milion złotych monet. Kawałek granitu z marketu budowlanego, albo szamotu za kilka dyszek zrobi robotę. 

Jeśli uporczywie nie chcesz jednak kamienia, przewróć blachę do góry dnem i na to dasz foccacię. Oczywiście wtedy nie trzeba jej nagrzewać godzinę :D 

Etap 4

Teraz czas na wielki finał. Najpierw smarowanie - oliwą - ma być fit - tj. fajnie i tłusto! Pędzelek w dłoń i van Gogh. Potem delikatnie paluszkami focacciowe wgłębienia i sypnięcie gruboziarnistą solą. Na łopatce do pizzy albo desce jakiejkolwiek przenosiny do pieca i około 20 minut oczekiwania.  Może potrzebować ciut więcej. Grzanie góra-dół. Po ok. 10 minutach dźwigam temperaturę do 240, ale nie ma reguły - piekarniki mają swoje kaprysy, trzeba wyczuć optymalne warunki pieczenia.

Po wyciągnięciu z pieca jeszcze jedno smarowanie oliwą - można sypnąć jakimiś ziołami - rozmarynem na przykład - jakieś 20 minut stygnięcia (najlepiej na kratce jakiejś) i można jeść to cudo :D 

I właściwie od razu przejść do etapu pierwszego i robić kolejną :D  

Jeśli jednak po przeczytaniu tego wszystkiego nie czujesz się na siłach - zacznij od ciabatty klikając tutaj

________________________________________ 

Planujesz domową imprezę - rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi? Chcesz przygotować bogate menu, które oczaruje Twoich gości?

Wjazd na kuchnie ma wszystko czego potrzebujesz! (kliknij) 

Teraz w promocji trzy e-booki w cenie dwóch. W koszyku pod podsumowaniem jest zapytanie "Masz kod promocyjny?"- kliknij i wpisz 3za2

Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik

Zobacz też...

Szybki kontakt

Realizacja: HEXADE.COM (Grafik, projektant, webdesigner)