Trójkąty z prażonymi jabłkami
Potrzebujemy:
- opakowanie ciasta filo - można je kupić w większości marketów, zazwyczaj leży zaraz obok gotowego francuskiego i innych ciast przemysłowych. Jeszcze nie jestem gotowy żeby robic je samodzielnie :)
- ok 1,5 kg jabłek - najlepiej dość kwaśnych
- łyżeczka startego cynamonu
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki miodu
- ok. 100 ml mleka
Jabłka obieram i kroję w coś co tylko nieliczni nazwaliby kostką. Na patelni rozgrzewam łyżkę masła i na małym ogniu prażę jabłka. Po kilku minutach dodaję cynamon i miód i smażę jeszcze kilka minut. Moi chłopcy lubią kiedy są jeszcze wyczuwalne cząstki, ale jak ktoś lubi całkowicie rozpaćkane to jak najbardziej. Jeśli jabłka są słodkie można kapnąć nieco soku z cytryny, ten kwasek bardzo fejnie kontrastuje z miodem.
Kiedy jabłka są gotowe pozostałe masło rozpuszczam i mieszam z mlekiem. W opakowaniu ciasta filo zazwyczaj jest 7 arkuszy. Przecinam je wzdłuż na 3 pasy. Czyli ciastek będzie oczko. Jeszcze tylko pędzel, dowolny cyle niezbyt zaciapkany farbą i można przystąpić do zawijania.
Pas dość obficie smaruję płynem mleczno-miodowym. Trzeba działać dość szybko zanim ciasto za bardzo rozmięknie, ale spokojnie. Z brzegu nakładam łyżkę jabłek po czym zwijam w trójkąt. Nie ma co się rozpisywać. Poniżej nasz studyjny ekspert Jacek Gmoch zaznaczył najważniejsze kierunki ruchu.
Gotowe trójkąty układam na papierze do pieczenia i pędzluję jeszcze mlekiem z masłem po warstwie wierzchniej. Piekarnik na 180 stopni - góra/gół. Tam opalają się około 15 minut, po czym przewracam je na plecy, żeby zrumieniły się i przychruptały także z drugiej strony. A chrupią naprawdę potężnie, do tego ten jabłkowo-miodowo-cynamonowy farsz... no serio... działa elegancko.
A tu znajdziecie podobne, jeno wypchane farszem zupełnie nie słodkim.
Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik - oraz zapoznania się z wjazdowym menu imprezowym. Są zestawy na każdą okazję.