Krewetkowa
Zacznijmy więc od tego bulionu. Idealnie byłoby mieć wiadro świeżych, całych krewetek i na pancerzach zgotować solidny wywar. Teoretycznie możliwe nawet w Polsce, choć kosztowałby pewnie jakiś miliard dublonów.
Alternatywnie najlepszą robotę zrobi bulion rybny - tu znajdziecie dokładną instrukcję. Teoretycznie w sklepach z kuchniami świata można kupić taki bulion w kostkach, ale skład najczęściej jest zbliżony do tabletek do zmywarki... niemniej zdarzają się całkiem niezłe. W tej sytuacji lepiej jest użyć domowego warzywnego - na przykład takiego jak tu - ale zamiast soli doprawić go sosem rybnym, który można kupić i w dyskontach.
Z dostępnością świeżych skorupiaków też jest różnie, oprzyjmy się więc na tym co da się kupić zawsze - mrożonkach. Spokojnie w dyskontach kupić można paczki surowych "ogonków" w pancerzykach. Surowe - to w tym przypadku słowo kluczowe. Gotowanie zupy z użyciem krewetek blanszowanych jest jak ponowne zalanie fusów z kawy - coś tam się jeszcze wyciśnie, ale jakościowo porażka.
No to czas na skład. Na solidne 4 porcje:
- 350 gramów krewetek
- 1 litr bulionu warzywnego
- 2-3 cebulki dymki albo szalotki
- 1 średnia marchewka
- 1 średnia papryka czerwona
- 3-4 ząbki czosnku
- 1 puszka pulpy pomidorowej - albo pomidorów krojonych, albo passaty, a w sezonie miąższ 2-3 pomidorów
- kilka mini kukurydz - mogą być ze słoika - może też nie być wcale, ale fajnie pasują
- 1 łyżka soku z cytryny
- po łyżeczce suszonej bazylii i oregano - chyba że masz akurat świeże - to lepiej nawet
- sól albo sos rybny
- pikanteria wedle woli - świeża chili, w proszku albo płynie w ilościach uznaniowych
- 1 łyżka masła
Najsamprzód krewetki. Trzeba je rozmrozić i pozbawić twardych elementów. Pancerzyki obierają się łatwo więc nie powinno być z tym kłopotów. Jak już krewetki są rozebrane to pancerze do bulionu i niech się pogotują z kwadrans - do pół godziny. Najlepiej pod przykryciem żeby nie wyparowało za dużo.
W tym czasie czosnek na cieniutkie plasterki, papryka i cebulki na znacznie grubsze, marchewka na plasterki, kukurydziątka wzdłuż na pół.
I teraz tak. Na patelni rozgrzewam masło, dodaję czosnek i po chwili krewetki. Raczej skromne posolenie i maks minuta smażenia. Ściągam z patelni krewetki z czosnkiem i wrzucam warzywa. Ogień średni żeby masło się nie spaliło. Smażę tak 2-3 minuty - nie muszą całkiem zmięknąć, wystarczy, ze się zarumienią. Potem szczypta soli, suszone zioła, kapka pikanterii i pomidory.
Z bulionu wyławiam pancerzyki i dorzucam całą zawartość patelni i kukurydze. Razem gotuję chwilę, wyłączam gaz i dopiero wtedy dodaję uprzednio usmażone krewetki, sok z cytryny i ewentualna korekta przyprawowa.
Można nakładać, a można też poczekać trochę, aż smaki się poprzenikają i będzie jeszcze lepsza. Przy ponownym podgrzewaniu nie można tylko doprowadzać do wrzenia i gotować bo całą jędrność krewetek diabli wezmą i zostanie konsystencja gumofilca.
________________________________________
Planujesz domową imprezę - rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi? Chcesz przygotować bogate menu, które oczaruje Twoich gości?
Wjazd na kuchnie ma wszystko czego potrzebujesz! (kliknij)
Teraz w promocji trzy e-booki w cenie dwóch. W koszyku pod podsumowaniem jest zapytanie "Masz kod promocyjny?"- kliknij i wpisz 3za2
Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik