Pstrąg z patelni
Rybę czule skrobię po grzbiecie i bokach ostrym narzędziem, co pozbawia ją łusek umilając tym samym późniejsze jej spożywanie. Zawsze robię to pod niewielkim strumieniem zimnej wody - kuchna jest potem mniej uciaprana. Usuwam też skrzela - bo gorzknieją. Czasem w ogóle dekapituję i odcinam płetwy. Zawsze można takie ścinki zamrozić, a potem - na bulion - o taki (kliknij). Pstrąga dokładnie osuszam. Otaczam lekko w mące, w środku nieco solę, zazwyczaj wpycham trochę zielonej pietruszki i smaże.
1. Klarowane masło odstawia cały peleton pozostałych tłuszczy o conajmniej kilka długości. I ma być go całkiem sporo
2. Patelnia z grubym dnem, dobrze rozgrzana. Jak ryba nie dostanie od razu odpowiedniej dawki dżuli - to ma tendencję do przyklejania się do patelni.
3. Jeśli jednak przypadkiem się przylepi - lepiej poczekać. Nie szarpać od razu i rozwalać po całej patelni tylko spokojnie oczekiwać samoodlepienia. Jeśli jednak sama po kilku minutach smażenia się nie odlepia to już tylko smutek, żal i sromota
4. Każdą smażoną rybę - w całości, filety, czy dzwonka - odwracam tylko jeden raz. Każde przerzucenie z boku na bok to ryzyko potencjalnej rozwałki, a ryba to z natury delikatne stworzenia.
5. Doskonale za to robi jej odgórne polewanie gorącym masłem zgarnianym łyżką z patelni.
7. Gotowość ryby do konsumpcji zbadać można metodą klasyczną - pociągając płetwę grzbietową. Jak nie stawia czynnego oporu - ryba może wskakiwać już na talerz.
________________________________________
Planujesz domową imprezę - rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi? Chcesz przygotować bogate menu, które oczaruje Twoich gości?
Wjazd na kuchnie ma wszystko czego potrzebujesz! (kliknij)
Teraz w promocji trzy e-booki w cenie dwóch. W koszyku pod podsumowaniem jest zapytanie "Masz kod promocyjny?"- kliknij i wpisz 3za2
Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik