Nachos
Wiele bluzgów upłynęło zanim udało mi się osiągnąć to co własnie prezentuję. Pyszne, chrupiące nachosy bez dodatku mąki pszennej - czyli glutenfree. Po wielu nieudanych próbach, w sukurs przyszli chińczycy z ich sposobem na zaparzanie mąki ryżowej. Nie zalanie wrzątkiem, a wrzucenie mąki do wrzątku i podsmażanie tego chwilę na małym ogniu.
Tu nachosy w dwóch wersjach - klasyczne - z mąki kukurydzianej, i mniej klasyczne - ryżowej. I kurka wodna - te z ryżowej są naprawdę w dechę. Kukurydziane też - rzecz jasna, ale to było dość ciekawe ryżowe odkrycie.
Ważne są proporcje - jak jest wody za mało - ciasto się nie zlepi, jak za dużo - zrobi się kisiel.
Na 1 część wody - 1,5 części mąki - liczone objętościowo, a nie podług wagi.
Robię tak - patelnię albo garnek z grubym dnem na gaz - do środka 1 szklanka wody i 1 łyżeczka soli. Kiedy zabulgota dosypka mąki ( kukurydzianej albo ryżowej) - 1,5 szklanki. Teraz bardzo dokładne mieszam, ogień minimum, pokrywka na górę i 1 minuta zaparzania. Po tej minucie od razu przesypuję zaparzone ciasto do miski. Czekam kilka minut żeby nie poparzyć dloni i dokładnie zagniatam. Ciasto powinno być dość twarde i sprężyste - trochę jak kauczuk. Jeśli się sypie i rozpada - ratunkiem jest kapeczka ciepłej wody.
Zaraz po zagnieceniu wałkuję ciasto mniej więcej na grubość dobrej jakości obuwia skórzanego - tak między 1, a 2 milimetry. Dobrze jest delikatnie podsypywać mąką żeby się nie kleiło do blatu. Nożem albo radełkiem wycinam trójkąty.
Trzeba je dokładnie podziurkować widelcem, najlepiej z obu stron - bo inaczej w smażeniu puchną jak policzki po użądleniu szerszenia. W niewielkich ilośćiach naraz wrzucam do rozgrzanego oleju - około 180 stopni. Smażę chwilę - trzeba wyczuć bo niewielkie różnice w temperaturze czy grubości zmieniają długość smażenia - ale generalnie około 1,5-2 minut. Wedle generalnej zasady - jak są czarne znaczy, że dużo za długo :)
Potem daję im chwilkę w sitku żeby okapały. Do miski wrzucam przyprawy - do nich nachosy i ekwilibrystycznie podrzucam żeby przyprawy okleiły trójkąty. Można doprawić czymkolwiek w proszku. :)
Są naprawdę świetne. Chrupią, trzeszczą i szeleszczą. Nie są też tłuste - jak często bywa przy wiktuałach smażonych w głębokim oleju.