Nachos
Wiele bluzgów upłynęło zanim udało mi się osiągnąć to co własnie prezentuję. Pyszne, chrupiące nachosy bez dodatku mąki pszennej - czyli glutenfree. Po wielu nieudanych próbach, w sukurs przyszli chińczycy z ich sposobem na zaparzanie mąki ryżowej. Nie zalanie wrzątkiem, a wrzucenie mąki do wrzątku i podsmażanie tego chwilę na małym ogniu.
Tu nachosy w dwóch wersjach - klasyczne - z mąki kukurydzianej, i mniej klasyczne - ryżowej. I kurka wodna - te z ryżowej są naprawdę w dechę. Kukurydziane też - rzecz jasna, ale to było dość ciekawe ryżowe odkrycie.
Ważne są proporcje - jak jest wody za mało - ciasto się nie zlepi, jak za dużo - zrobi się kisiel.
Na 1 część wody - 1,5 części mąki - liczone objętościowo, a nie podług wagi.
Resztę zobaczycie na filmie , a w razie pytań służę odpowiedzią.
Aaaaaa - trzeba podziurkować widelcem, najlepiej z obu stron - bo inaczej w smażeniu puchną jak policzki po użądleniu szerszenia.
I rozwałka ciasta mniej więcej na grubość silikonowej maty, albo dobrej jakości obuwia skórzanego - tak między 1 a 2 milimetry.
Są naprawdę świetne. Chrupią, trzeszczą i szeleszczą. Nie są też tłuste - jak często bywa przy wiktuałach smażonych w głębokim oleju.
Można doprawić czymkolwiek. Zrobiłem serowo-paprykowe. W bardziej rozwiniętych krajach można kupić proszek serowy. Tu trzeba głęboko przekopać internet i zamówić, albo pokombinować.
Starłem na wiórki trochę cheddara i grana padano, rozłożyłem je na blasze i wysuszyłem w piekarniku - ok 50 stopni, termoobieg, prawie dwie godziny (wiem, że szaleństwo, ale chciałem wypróbować). Jak ser się wysuszył - zblendowałem na pyłek i dodałem łyżkę papryki w proszku. ZAROMBISTE SERIO! (pisownia intencjonalna)