MENU...
Facebook

Śląskie makówki

Śląskie makówki
Na Górnym Śląsku świąteczny must-have. Potrawa mistyczna, symboliczna. Pierwotnie mak miał ułatwiać kontakt ze zmarłymi (yhyyy), potem przynosić szczęście i jedność w rodzinie. Ale i bez tej metafizycznej otoczki makówki smakują dobrze. 

To taki specjał, który w każdym domu jest inny, a wszystkie makówki łączy tylko idea generalna. Te powstały na zaproszenie i przy współudziale Kamila prowadzącego wideobloga o Śląsku - Widzę to tak! Zapis programu znajdziecie klikając tutaj. Zapraszam na seans, a tymczasem bierzmy się za makówki. 

Skład na sporą michę

  • 300 gramów zmielonego maku
  • 750 ml mleka - lub nieco więcej jeśli wolisz bardziej wilgotne
  • 150 gramów miodu - lub więcej jeśli lubisz bardziej słodkie 
  • 2 łyżki masła czyli jakieś 70 gramów
  • pół wczorajszej chałki albo 2 lekko podschnięte bułki - pocięte na kromki
  • garść kokosu
  • około 300 gramów bakalii - mieszanka dowolna - orzechy, migdały, rodzynki, żurawina, daktyle, figi, suszone śliwki, morele - co kto tam lubi i ma pod ręką.

Opcjonalnie można dodać kapeczkę olejku migdałowego - moja babcia tak robiła, ale nie mam specjalnego sentymentu do tego. Za to - o ile nie ma dzieci w pobliżu - całkiem przyjemnie jest namoczyć rodzynki w jakimś wysokoprocentowym alkoholu (rum, brandy, whisky) albo po prostu dodać spory jego chlup. 

 Wykonanie jest niezwykle łatwe. Potrzebny jest pokaźny garnek o grubym dnie. Do niego mleko i masło. Ostre grzanie. Jak mleko jest już gorące - do środka miód, a kiedy to wszystko zawrze - mak. Teraz ogień do minimum i częste mieszanie, żeby się nie przypaliło. Jakieś piętnaście minut. To powinno mieć konsystencję ciaplyty jak na Śląsku mówi się na mokre błoto. Jeśli mak wypije zbyt dużo i robi się sucho i gęsto - trzeba dolewać mleka. 

W tym czasie można sobie posiekać bakalie - niezbyt drobno - ale nie wszystkie - część posłuży do dekoracji. Czyli można sobie zostawić trochę orzechów, migdałów, kokosu - zależnie od wizji i zdolności artystycznych. 

Po kwadransie gotowania do masy kokos, bakalie, jeśli jest - alkohol, zamieszanie i z gazu.

Ostatnia faza to układanki - warstwowo. Najpierw trochę masy - potem warstwa chałki - znów masa i tak do wyczerpania zapasów. Jeśli używane pieczywo jest bardzo suche - dobrze jest je na sekundę wsadzić do mleka - chyba że masa makowa jest bardzo mokra - wtedy to się jakoś tam uzupełni i zrównoważy. 

Na koniec jeszcze tylko dekoracja i do lodówki na kilka godzin. 

I jeśli nawet makówki tak ogólnożyciowo szczęścia nie przynoszą, to przynajmniej w tym krótkim okresie w czasie i zaraz po spożywaniu. 

________________________________________ 

Planujesz domową imprezę - rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi? Chcesz przygotować bogate menu, które oczaruje Twoich gości?

Wjazd na kuchnie ma wszystko czego potrzebujesz! (kliknij) 

Teraz w promocji trzy e-booki w cenie dwóch. W koszyku pod podsumowaniem jest zapytanie "Masz kod promocyjny?"- kliknij i wpisz 3za2

Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik

Zobacz też...

Szybki kontakt

Realizacja: HEXADE.COM (Grafik, projektant, webdesigner)