MENU...
Facebook

Barszcz na burakach z zakwasu

Lekki barszcz na zakwasie
Idealny jako preludium dania głównego, lekki lunch albo kolacja, jak i okład dla styranej weselnymi szlagierami wątroby gdzieś koło drugiej "a teraz idziemy na jednego" w nocy.  Zdrowy - na naturalnym domowym zakwasie, a i pożyteczny sposób na wykorzystanie pozakwasowych buraków. 

Jeśli ktoś robi zakwas - może ten fragment pominąć. Jak ktoś nie robi - może najwyższy czas zacząć. Nieprzyzwoicie to wręcz zdrowe. Jeśli chodzi o smak - cóż, ja lubię, ale spektrum odbioru społecznego zaczyna się od szczerej nienawiści po pełne uwielbienie. Kwasi się łatwo - o tak (kliknij). Cykl produkcyjny trwa około jednego tygodnia. U mnie idzie taśmowo. 

Na barszcz: 

  • 1,5 litra bulionu - na przykład takiego warzywnego (kliknij) - ale każdy czysty wywar się nada, a od biedy ekologiczna i bezchemiczna kostka też da radę. 
  • pół kg świeżych buraków
  • pół kg buraków z zakwasu
  • szklanka zakwasu
  • kapka soli i pieprzu
  • łyżeczka suszonego majeranku - lub więcej 
  • łyżeczka suszonego lub kilka liści świeżego czosnku niedźwiedziego - opcjonalnie - ma ekstra smak!
  • kapeczka czegoś pikantnego - ewentualnie

Najpierw w bulionie pod przykryciem, na małym ogniu gotuję pokrojone w kosteczkę surowe buraki. Trzeba zacząć od nich - bo potem w zakwaszonym środowisku warzywa "źle" się gotują i nie uwalniają tego co zupie mają oddać. Po mniej więcej pół godzinie wyciągam je i wrzucam buraki kiszone. 

Te skostkowane, ugotowane świeże można potem z powrotem wrzucić w zupę, albo potraktować je w taki sposób (kliknij) i mieć świetny dodatek do obiadu.

Kiszone buraki gotuję w barszczu również pół godziny. Kilka minut przed końcem gotowania dodaję zioła i przyprawy. Potem wyławiam buraki. Teraz to już w ogóle w nich nic nie zostało, a i w smaku mi nie podchodzą więc bez skrupułów je utylizuję. Ściągam garnek z ognia i daję zupie chwilkę na lekkie ostudzenie swojego zapału. Wtedy dopiero wlewam zakwas. Chodzi o to, że wrzątek zasadniczo morduje część jego prozdrowotnej mocy. (To samo jest np z pastą miso).

Do kubeczka, na talerz - jak komu wygodnie. Opcjonalny kleks jogurtu albo śmietany  (mój starszy hun inaczej nie zje) i na przykład krokiecik, albo kromka świeżo upieczonego chleba... albo dwie... nie więcej niż pół bochenka. 

Ten chleb jest naprawdę genialny. Vermont sourdough według przepisu Jeffreya Hamelmana. Czapki z głów Mistrzu.

________________________________________ 

Planujesz domową imprezę - rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi? Chcesz przygotować bogate menu, które oczaruje Twoich gości?

Wjazd na kuchnie ma wszystko czego potrzebujesz! (kliknij) 

Teraz w promocji trzy e-booki w cenie dwóch. W koszyku pod podsumowaniem jest zapytanie "Masz kod promocyjny?"- kliknij i wpisz 3za2

Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik

Zobacz też...

Szybki kontakt

Realizacja: HEXADE.COM (Grafik, projektant, webdesigner)