Wołowina po burgundzku
Występują:
- ok. 1 kg wołowiny - najlepsza jest łopatka albo kark - chodzi o to, że te elementy nieco bardziej tłuste po długiej obróbce będą się rozpływały, chude mięso (np z udźca) będzie nieco twardsze i włókniste,
- marynata do mięsa: łyżka octu balsamicznego, 3 łyżki oliwy, łyżeczka wędzonej papryki.
- 1 marchewka,
- 3-4 szalotki,
- pół puszki posiekanych pomidorów,
- ok. 200 gramów wędzonego boczku,
- 100 gramów pieczarek,
- szklanka rosołu,
- szklanka czerwonego wina,
- 2 ząbki czosnku,
- sól,
- pieprz,
- 2 łyżki mąki pszennej,
- 2 łyżki oliwy lub klarowanego masła,
Zazwyczaj robię tak. Mięso - dnia poprzedzającego - tnę w niezbyt regularną, acz całkiem sporą kostkę i taplam w marynacie sporządzonej wedle powyższej listy składników. Smaków będzie jeszcze mnóstwo, więc marynata bardziej rozbudowana nie jest niezbędna. Jednakowoż kilkanaście godzin w delikatnym kwasie działa na mięso rozluźniająco jak masaż tybetański.
Z lodówki mięso wyciągam godzinę przed smażeniem. Choć w przypadku dań gulaszowych to nie jest tak ważne - to i tak lepiej smażyć nieco ogrzane - zimne spina się jak introwertyk w supermarkecie i potrzebna jest znacznie dłuższa terapia dusząco-kojąca.
Na rozgrzanym tłuszczu obsmażam mięso - niewielkimi porcjami - bo jak tłok na patelni jest za duży, mięso puszcza wodę, temperatura spada i całe smażenie diabli biorą. Kiedy jest "z wszystkich stron chwycone" odkładam, a na ten sam tłuszcz rzucam pociachaną marchewkę i boczek.
W tym czasie włączam już piekarnik na 150 stopni.
Po minucie czy dwóch dodaję pocięte wpół pieczarki i szalotki. Jeszcze chwila smażenia i sypię mąkę mieszając żeby połączyła się z tłuszczem. Dodaję mięso, pomidory, dużą szczyptę soli, obficie oprószam świeżo mielonym pieprzem i po chwili zalewam wszystko podgrzaną mieszaniną rosołu i wina.
Kiedy się zagotuje przekładam do naczynia żaroodpornego, przykrywam i wkładam do piekarnika. Nie ma reguły - czasem mięso potrzebuje mniej niż 3 godziny - czasem ponad 4. Trzeba sprawdzić. Kiedy jest już mięciusie ściągam pokrywkę i piekę jeszcze pół godziny. To czas na parowanie i redukcję sosu.
Na talerzu boeuf bourguignon wylądowała ze swojską gryczaną i domowymi kiszeniakami.
Wybaczcie mizerność zdjęcia i kompozycji... nie dałem rady... to tak pachniało... nie mogło czekać...
________________________________________
Szukasz pomysłu na imprezę domową?
Tutaj znajdziesz o wiele więcej!
Nie tylko różne gotowe zestawy imprezowe, ale także dokładne instrukcje jak - krok po kroku - je przygotować!
To nie tylko zbiór przepisów, ale przede wszystkim ciekawie ułożone menu, lista zakupów, efektywnie rozplanowane i chronologicznie opisane kolejne przygotowania, dziesiątki zdjęć, porady i dania alternatywne.
Z e-bookami "Wjazd na imprezę" przygotowanie fantastycznie wyglądającego i przepysznego jedzenia dla wielu osób jest znacznie łatwiejsze, a przy tym oszczędzasz dużo czasu i pieniędzy.
Wszystko opisane w prosty i przejrzysty sposób.
Wspaniałe przyjęcia - w zasięgu każdego!