Sałata z karmelizowanymi marchewkami
Proporcje nie są tu jakoś szczególnie istotne. Do marchewek per se:
- marcheweczki - wersja mini, albo młode - byle świeże, te z mrożonki są mniej jędrne niż pasztetowa na słońcu...,
- sos chilli - tabasco, siriracha - albo trochę papryki ostrej w proszku
- miód,
- cytryna,
- oliwa.
- pieczywo razowe - najlepiej z dnia poprzedniego,
- boczniaki,
- kiełki - tu jest jarmuż, dowolne inne też będa ok,
- insalatina - albo rukola, roszponka czy inna sałata tudzież sałatowy mix,
- sól,
- oliwa
- świeżo mielony pieprz,
- krem balsamiczny.
Marcheweczki śmiało mogą stanowić samodzielny dodatek obiadowy, dlatego na początek - od początku do końca - rzecz o marchewkach. One budują tu główną linię melodyjną, ale podbijemy je nutami słodyczy, pikanterii i kwaskowatości.
Tylko dokładnie umyte, wysuszone, większe przecięte wzdłuż na pół, delikatnie naoliwione i sup do pieca. W 180 stopniach (grzanie góra/dół) powinny poleżeć z pół godziny. Co prawda wyglądają potem trochę jak szczeniaki shar pei, ale bez obaw - dalsza obróbka je wyprasuje.
Bo oto teraz patelnia i mały ogień. Jeśli marcheweczki noszą jeszcze na sobie oliwę więcej nie trzeba, jeśli nie kapeczka oliwy na patelnię się przyda. Zaraz za marchewkami miód - na jednorazowy załadunek patelni łyżeczka wystarczy. Po chwili miód zacznie bulgotać. Wtedy kilka kapek ostrego sosu dla przyjemnej pikanterii i mniej więcej łyżka soku z cytryny. Dobrze jest teraz energicznie potrząsać patelnią, popodrzucać - cokolwiek co otoczy marcheweczki w miodowej otulinie i nie upaćka nadto kuchni. Chwilka smażenia, tak by miód nieco zbrązowiał, ale się nie spalił - i gotowe.
Można pójść jeszcze krok dalej - chlupnąć czymś mocniejszym i buchnąć w kuchni płomieniem - o tak (kliknij) - dzieci będą zachwycone :D
W czasie kiedy pieką się marchewki można przygotować resztę. Rach-ciach pieczywo w kosteczkę, podlane oliwą i na patelnię z grubym dnem. Bardzo malutki ogień. 15-20 minut z przemieszaniem okresowym żeby się nie zjarały.
Zaraz po ich zsypaniu z patelni można jeszcze kapnąć oliwy i usmażyć raz-dwa boczniaki doprawiając solą i pieprzem jeno.
Czas na wielki finał. Na talerz sałata i kiełki - delikatne opryskanie oliwą (ok. łyżeczka na porcję) i maźnięcia kremem balsamicznym. Taki krem można kupić nawet w dyskontach - małe buteleczki, słodko-kwaśna zagęszczona esencja octu balsamicznego - często z aromatami owocowymi.
Na to grzanki, grzyby, marcheweczki - jeszcze tylko kieliszek reslinga i jest pięknie, kolorowo, lekko, wegetariańsko i w ogóle smakowa petarda.
________________________________________
Planujesz domową imprezę - rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi? Chcesz przygotować bogate menu, które oczaruje Twoich gości?
Wjazd na kuchnie ma wszystko czego potrzebujesz! (kliknij)
Teraz w promocji trzy e-booki w cenie dwóch. W koszyku pod podsumowaniem jest zapytanie "Masz kod promocyjny?"- kliknij i wpisz 3za2
Zapraszam również do polubienia facebookowego profilu - klik